Małgorzata Falkowska,

RECENZJA: Ilias - Małgorzata Falkowska

piątek, maja 10, 2019 Eli 12 Comments



Hej, kochani! Jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. 
Ostatnio trochę spokojniej na blogu, co nie znaczy, że nie mamy co czytać. O, nie. Mamy i  to aż nadto, dlatego ostatnio nie wiemy za co się zabrać. Ja postanowiłam nadrobić zaległości i dziś mam dla Was premierę sprzed kilku miesięcy, książkę utrzymującą się w iście wakacyjnym klimacie. 

Przychodzę do Was z recenzją książki "Ilias" autorstwa Małgorzaty Falkowskiej, za którą bardzo chcemy podziękować wydawnictwu Editio-red. Jest to moje pierwsze zetknięcie z twórczością autorki, o której jest ostatnio głośno na instragramie za sprawą jej powieści "Nagranie", ale jeśli macie ochotę poznać moją opinię na temat "Iliasa" to serdecznie zapraszam.

Ilias Małgorzata Falkowska

Moja wielka, grecka miłość po polsku?


Autor: Małgorzata Falkowska
Wydawnictwo: editio.red
Ilość stron: 336



W "Iliasie" mamy dwójkę bohaterów. Pierwszą z nich jest młoda, bo dopiero dziewiętnastoletnia Gabrysia Kwaśniewska, niedawna maturzystka i mieszkanka urokliwego Torunia. Poznajemy ją w dość trudnym momencie, gdyż zaraz po spędzeniu upojnej chwili ze swoim chłopakiem Markiem, ten oświadcza jej, że chce zakończyć ich związek, bo ma już inną dziewczynę. Zdradzona i zraniona dziewczyna postanawia wyjechać na grecką wyspę Kos, gdzie dzięki swojej ciotce ma zacząć pracę jako animatorka zabaw dla mieszkańców luksusowego hotelu. Drugim narratorem jest tytułowy Ilias, lekkoduch i miejscowy casanova, który jadł już z nie jednego chleba... Jego sielskie życie kończy się w momencie, gdy w ramach kary ma zacząć pracę w tym samym hotelu, co nasza bohaterka.  Zderzenie dwóch różnych światów, dwóch skrajnie różnych osobowości zwiastuje istną mieszankę wybuchową, z którą nasi bohaterowie muszę sobie jakoś poradzić. Czy bajeczna wyspa, ciepły klimat i przystojny mężczyzna to nie udany przepis na wakacyjny romans? Jak najbardziej, jednak w "Iliasie" kryje się pewna tajemnica... którą warto odkryć. 

Tak, jak wcześniej wspomniałam od pierwszego spotkania między Iliasem a Gabi wrze i skwierczy, i nie ma z tym nic do rzeczy temperatura. Wzajemne docinki, udawana niechęć to oczywista gra pozorów, która nas, dorosłych może wręcz miejscami śmieszyć. Między tą dwójką jest przyciąganie i wzajemne zauroczenie, którego oboje nie potrafią zwalczyć, a i nawet przyznać przezd samym sobą. Napięcie seksualne między nimi jest jednak wyczuwalne na kilometr, przeradzając się niemal w obsesję Iliasa na punkcie tej rudowłosej dziewczyny, która zaszła mu głęboko za skórę i o której nie potrafił zapomnieć, nawet w ramionach innych kobiet. A Gabi, jak rasowa bohaterka literatury kobiecej potulnie udaje, że Ilias jest jej obojętny, w co czytelnik absolutnie nie wierzy, bo to guzik prawda. Prawdą jest, że pożądanie zawsze da o sobie znać i w tym przypadku nie było wyjątku. I zapewne gdyby o samą namiętność chodziło ich relacje można by było streścić w dwóch zdaniach i zakończyć książkę w połowie, ale... na szczęście tak nie jest. Bo w Iliasie coś wreszcie drgnęło, zmieniając jego dotychczasowe poglądy na przygodny seks. Między tą dwójką rodzi się namiętne, gorące, pełne młodzieńczego szaleństwa uczucie. Uczucie głębokie, pełne miłości i wzajemnego szacunku, jednoczące ich na zawsze. I tu autorka naprawdę nie zawodzi oferując nam naprawdę solidną dawkę emocji. 

Nie obyło się jednak od paru mankamentów, bo nie wszystko w fabule powieści i zachowaniach bohaterów mi się podobało. Otóż irytowało (irytowało to może za duże słowo), a już na pewno miałam lekki niesmak przy samej postaci Gabi. Nie wiem na ile to był zamysł autorki, a na ile moja już mniejsza tolerancja na takie zachowania, ale strasznie czasem denerwował mnie ten jej upór, niedojrzałość oraz późniejsza naiwność. Tak jak postępowanie Iliasa byłam w stanie zrozumieć, gdyż wynikało z jego wcześniejszych złych doświadczeń, tak jej zachowanie nie do końca. Gabi co prawda swoje przeszła, jej ukochany, nad którym skakała i któremu poświęcała każdą cząstkę siebie, okazał się kompletną pomyłką, ale ta jej niedostępność i maska, jaką na siebie nałożyła, by się skryć przed światem była chyba trochę na wyrost. Wszakże zerwanie z chłopakiem chyba nie jest aż takim końcem świata, zważywszy, że jak się później okazuje, prawdziwa miłość dopiero zapuka do jej drzwi. 


Inaczej to odebrałam w przypadku Iliasa, który przeżył naprawdę niejedną osobistą tragedię, najpierw związaną z matką, później nóż w plecy zbili mu najbliżsi. Z nim o wiele lepiej mi się "rozmawiało" podczas czytania, bo on stanowił dla mnie naprawdę spory orzech do zgryzienia. Ze strony na stronę coraz lepiej go rozumiałam i chciałam poznać jego tajemnice, a chłopak naprawdę miał poważny problem. I właśnie cały tragizm tej postaci mnie ujął. Bo w przepięknej, słonecznej scenerii, który przypomina raj na ziemi mamy chłopaka, który z pozoru ma wszystko, o czym dusza zapragnie, a tak naprawdę w środku jest zimny, samotny i opuszczony. Dopiero Gabi budzi go do życia i skłania do zmiany trybu życia. Czerpałam naprawdę o wiele lepszą frajdę poznając tą historię z jego perspektywy niż oczami Gabi.  Być może lubię po prostu takich skrzywdzonych chłopców, którzy robią, to, co robią z konkretnego powodu. U Gabi takiego powodu mi po prostu zabrakło. Może właśnie na tym polegał cały kunszt pisarski autorki, że wcieliła się ona w dwójkę młodych, dorastających ludzi, którzy swoim zachowaniem czasem przeczą zdrowemu rozsądkowi, kierując się chwilowym popędem, zauroczeniem i wybuchowymi emocjami. Jeśli tak, to nie mam pytań. 

Nie mniej jednak sam pomysł na książkę i umiejscowienie akcji bardzo mi się podobały. Naprawdę poczułam wakacyjny klimat, gorące słońce i szum Morza Egejskiego, co pozwoliło na chwilę przenieść się w miejsce niczym z bajki. A świadomość, że to miejsce naprawdę gdzieś tam istnieje, gdyż sama autorka czerpała inspirację do książki w tym samym hotelu, w którym poznają się nasi bohaterowie przeniosło mnie w świat marzeń, że któregoś dnia być może sama przeżyję taką niesamowitą historię.  Niektóre wątki podobały mi się bardziej inne mniej. Jedne były dla mnie zaskoczeniem, inne dość schematyczne i niekiedy naiwne lub uproszczone dla celów powieści, ale całość prezentowała się naprawdę przyzwoicie (w końcu to fikcja literacka), bo znalazłam w niej wszystko, co powinien mieć dobry romans. To przede wszystkim miłosna gra, jaka toczyła się między bohaterami, która naprawdę mnie wciągnęła i uczucia, które przebijały się przez kartki, niemal paląc mi palce. Spodziewałam się, że emocji i je dostałam do samego końca, który mnie zszokował. Gdzieś czułam, że historia pójdzie w jedną albo w drugą stronę, ale przyznam, że spodziewałam się raczej wersji łagodniejszej, a tu proszę, autorka trzymała się twardo swojej wizji, pomimo mojego wewnętrznego sprzeciwu, graniczącego niemal ze złością, że "Jak to się może tak skończyć!". Nie obyło się też bez salw śmiechu i kilku łez. 


Styl Autorki też mnie nie zawiódł pod żadnym względem. Książkę czytało mi się szybko, łatwo i przyjemnie, choć przyznam, że miałam pewien niedosyt, który w sumie nie wiem z czego wynikał. Gdzieś pod koniec czegoś mi w niej zaczęło brakować, nie wiem, może zbyt szybko rozwijające się uczucie i nagły finał wywarło na mnie takie wrażenie, a może chęć rozwinięcia tej historii dalej, która nie mam pojęcia jak ma się zamiar rozwinąć w drugiej części, jeśli taka powstanie. Nie mniej jednak czuje takie nienasycenie, brak pełnego zamknięcia tej historii, a może nawet rozżalenie, na co pewnie miała wpływ końcówka, która nie zaspokoiła moich osobistych pragnień, choć przyznam, że na swój sposób była mocna, ale piękna i z pewnością wielu czytelnikom na pewno się spodoba.


"Ilias" od Małgorzaty Falkowskiej, to drogie panie, nie lada gratka dla wielbicielek gatunku i romantycznych przygód. To połączenie "Mojej wielkiej, greckiej wycieczki" z "Titanickiem" i powieściami, w których przystojni, niegrzeczni chłopcy skrywają swoje mroczne tajemnice. To gorąca powieść o szaleńczej miłości, młodzieńczych fantazjach i dojrzewającym uczuciu, które choć minęło szybko, będzie trwało "zawsze". Ilias nie tylko skradnie wasze serca, ale zapadnie Wam w pamięć na dłużej, zmieniając całkowicie myślenie na temat "letniego romansu". To historia dwójki ludzi, poszukujący szczęścia, którzy nie tylko dają się porwać fali uczuć, ale których miłość nigdy nie przestanie istnieć. 





Za możliwość przeczytania tej książki dziękujemy




Autor: Eli
Korekta: Eli




Jeśli moja opinia wam pomogła, klikajcie plusy na:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4845264/ilias/opinia/51860267#opinia51860267

12 komentarzy:

  1. Musze się wreszcie zabrać za twórczośc autorki bo przyznam szczerze, że już kilka książek mnie zaciekawiło

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się jednak nie zdecyduję. Nic mnie nie przyciąga do tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja romantyczna dusza domaga się tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja recenzja zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po tę książkę:) Ciekawe, czy też by mi się tak podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że macie tyle do czytania. U mnie podobny problem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny opis i recenzja. Może się skuszę na nią, przynajmniej poczuję wakacyjny klimat, a nie to, co za oknem - deszcz i zimno :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Chwilowo nie mam ochoty na tego typu książkę,ale za jakiś czas,czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie do końca moje klimaty, ale jest duże prawdopodobieństwo, że na wakacjach najdzie mnie na taką właśnie, lżejsza lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z jednej strony brzmi dobrze, ale z drugiej to dla mnie ten typ książki, którego znienawidzenie jest tak samo wysokie jak jego pokochanie.

    myslizglowywylatujace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. "Ilias" był moim pierwszym spotkaniem z książkami autorki. Bardzo podobała mi się ta historia i mam ochotę poznać inne jej powieści 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Wygląda całkiem ciekawie, na pewno zwróciłas moja uwagę na tą książkę!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta jakże odmienna powieść Małgorzaty Falkowskiej naprawdę skradła moje serce.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)