erotyk,

RECENZJA: Sponsor - K.N. Haner

poniedziałek, marca 04, 2019 Eli 29 Comments

sponsor tom 1 K N Haner

Hej kochani, jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. 

Dziś mam dla Was recenzję książki, którą skończyłam czytać na przełomie miesiąca lutego i marca. Wybaczcie, że się wcześniej nie wyrobiłam, ale tydzień, który kończę uczelnią zawsze wydaje mi się krótszy. Książką, o której Wam dziś opowiem jest oczywiście romans od królowej dramatów N.K. Haner, którą  zapewne wiele z Was kojarzy z jej poprzednich powieści. Ja mam dla Was recenzję "Sponsora", którą  miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa editio.red. Książka przez długi czas utrzymywała się na listach bestsellerów i powstało wiele recenzji na jej remat, ale jeśli chcecie poznać moja opinie to serdecznie zapraszam. 

Sponsor H.N. Haner


Banalna historia Kopciuszka? Czy mroczniejsza wersja "Pretty woman"?


Tytuł: "Sponsor" 
Autor: K.N. Hanner
Tłumaczenie: Wojciech Białas 
Wydawnictwo: Editio.Red 
Ilość stron: 512


W "Sponsorze" poznajemy losy Kaliny, młodej, uroczej studentki, która do pewnego czasu wiedzie całkiem zwyczajne życie. Studiuje fizjoterapię na jednej z londyńskiej uczelni, a jej kontakty z mężczyznami ograniczają się jedynie do przyjaźni z chłopakiem z sąsiedztwa, Edem. Niestety, jej dotychczasowe życie nagle zostaje przerwane, gdy w pożarze traci oboje rodziców. Pozbawiona dachu nad głową, rzucona na łaskę i niełaskę prawie obcych ludzi musi zająć się młodszą siostrą oraz zaczynać wszystko od nowa... Wtedy ponownie na drodze Kaliny staje tajemniczy Nathan, bogacz i właściciel prężnie działającej firmy, który pół roku wcześniej dosłownie wjechał w jej życie, gdy jego samochód prawie staranował dziewczynę. Ich wspólna "przygoda" zakończyła się w szpitalu, a finałem ich znajomości była propozycja sponsorskiego układu, na który dziewczyna nie chciała się zgodzić. Czy brak pieniędzy i nadziei zmusi Kalinę, by przystała na bycie kolejną utrzymanką? Czy tym razem złamie swoje zasady, by polepszyć swoją beznadziejną sytuację? Te  i inne pytania rodzą się czytelnikowi w głowie, gdy historia między dwojgiem tak kompletnie różnych ludzi zaczyna nabierać rozpędu. A dzieję się naprawdę wiele, o czym przekonujemy się od pierwszych stron. 


Już na początku muszę przyznać, że autorka zaoferowała nam tutaj całkiem nieźle zbudowane postaci pierwszoplanowe. Kalina to naprawdę fajna dziewczyna, która nie jest tak naiwna i głupiutka, jak cała masa bohaterek w literaturze kobiecej. To pełna ciepła, delikatna dziewczyna, która mimo olbrzymiej tragedii próbuje stanąć na nogi. Nawet w najgorszym momencie swojego życia czeka na pierwsze promyki słońca i cieszy się, gdy one w końcu się pojawiają. To, jak  owo "radzenie sobie"  wychodzi, to odmienna kwestia, bo Kalina bywa miejscami nieporadna jak dziecko, ale generalnie jednak nie idzie na łatwiznę i chociaż stara się rozwiązywać problemy samodzielnie. To sprawia, że jej postać jest raczej "spójna" i nie kłóci się z jej ogólnym odbiorem, jako dziewczyny "innej", od  tych, które Nathan znał dotychczas. Nie interesują ją pieniądze mężczyzny, a wszelką zaoferowaną przez niego pomoc przyjmuje tylko w ostateczności i to z wielkim oporem. I choć Kalina nie wpada w ramiona Nathana od razu i długo ze sobą walczy, to, jak się łatwo domyślić, dość szybko mu ulega. Miejscami miałam jej to za złe, że może nie powinna, że to za szybko. Zastanawiałam się, czy nie powinna jej się uruchomić czerwona lampka, bo bądź co bądź rozsądna kobieta (a taka przeważnie była Kalina) mógłby dojść do wniosku, że facet może być "niebezpieczny" dla jej serca; że kiedyś to serce może złamać. Potem jednak sama próbowałam postawić się w jej sytuacji - bez rodziny, bez domu, bez grosza przy duszy i uzmysłowiłam sobie, że facet taki jak Nathan, z kupą szmalu na koncie, spełniający moje zachcianki po prostu by mi imponował i trudno byłoby mi się trzymać od niego z daleka, zwłaszcza, że momentami naprawdę był dla niej wielkim wsparciem w kryzysowych sytuacjach. Nie mówię, że postąpiłabym tak, jak Kalina, ale potrafię ją zrozumieć, że robiła tak, a nie inaczej, bo miała swoje motywy, które były czyste. Wiele razy jej współczułam i kibicowałam w jej walce o serce Nathana. Bo, gdy w przypadku dziewczyny jej zachowanie to wynik głębokiego uczucia, jakie Kalina czuje do swojego "wybawcy" to u Nathana nie jest to niestety tak oczywiste...  

"Kalina byłą zupełnie inna od wszystkich, które znał. Z jednej strony chciał ją poznać, a z drugiej bał się tego, co nieznane". 

Tak, jak polubiłam Kalinę od początku to przyznam, że z Nathanem miałem pewien problem. Po prostu go nie rozumiałam. Akceptowałam go, jako człowieka, który nie wchodzi z kobietami w żadne bliższe relacje, poza sponsorskimi układami. Rozumiałam, że płacił dziewczynom za miłe chwile, bo to najzwyczajniej w świecie lubił. Jak sam mówił,  czuł się wtedy potrzebny. W pewnym momencie jednak jego zachowanie było chwiejne, a on popadł ze skrajności w skrajność. Mam tu na myśli jedną scenę w początkowych rozdziałach, (te, które czytały, pewnie wiedzą), która, jakby kłóciła się z tym, co chwilę wcześniej robił. Może ja ją źle zrozumiałam, a może to był celowy zabieg autorki, która ukazuje, że nikt tak łatwo nie jest w stanie się zmienić, bo dawne nawyki wracają. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej się przekonuję, że pewnie o to chodziło. Zwłaszcza przekonujemy się o tym na końcu książki w dość dramatyczny sposób, ale nie będę spoilerować. W dalszych rozdziałach było oczywiście lepiej i nawet to, że długo krył się za maską "kobieciarza bez serca" mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Z niecierpliwością wczytywałam się w kolejne rozdziały, obserwując zachodzące w nim zmiany. Nathan to nie jest bowiem byle jaka postać. To silna, mocna osobowość. Z jednej strony opiekuńcza, pomocna i kochająca, ale miejscami też porywcza i władcza. Nathan to facet, który wie, czego chce, tak, jak Kalina kieruje się swoimi własnymi regułami, w które powoli wciąga Kalinę. Na ogół nie okazuje nikomu uczuć, poza chorą matką. To wszystko sprawia, że jest bohaterem barwnym, wielowarstwowym. Czułam na tym tle jednak pewien niedosyt, bo jego postać jest tak fascynująca, że chciałabym poznać powody, dlaczego zdecydował się na takie puste życie, a w sumie niewiele dowiadujemy się o jego przeszłości. 

"Wiedziała, że Nathan był dobrym człowiekiem. Może nawet najlepszym, jakiego znała. Chciała w to wierzyć, a jeszcze bardziej chciała to udowodnić. Nie sobie. Jemu".



Niewątpliwie to, co sprawia, że książkę czyta się jednym tchem jest ciąg wydarzeń między głównymi bohaterami. Bo choć po tytule możemy się spodziewać historyjki,  opartej głównie na pikantnej znajomości, to w gruncie rzeczy dostajemy całą serię dziwnych i niespodziewanych zdarzeń. Akcja w zasadzie jest prowadzona szybko, wiele się dzieje (nie wiem czy nie za dużo) co na pewno ucieszy fanki mocnych wrażeń. Niestety książka nie ustrzegła się drobnych błędów i nielogiczności. W kilku momentach miałam wrażenie, że wszyscy nagle czyhają na Kalinę, a cały świat sprzeciwił się przeciwko niej. Ma to związek z pewnym fotografem i wykładowcą, o których się dowiecie czytając.Nie wiem, nie do końca mi to miejscami wszystko zagrało, ale może w ten sposób autorka chciała przekazać, że w życiu zdarzają się momenty, które wszystkiemu przeczą i nagle zdarza się coś, czego się nie spodziewamy. A na pewno nie spodziewamy się tego, co dzieje się na ostatnich stronach książki. Końcówka niemal zwaliła mnie z nóg.

Przysłowiowe love story między bohaterami bynajmniej nie jest typową, słodką bajeczką. To stopniowe ukazywanie rodzącego się uczucia, które nie jest wcale takie łatwe, wręcz usłane kolczastymi różami, które bardzo mocno potrafią zakłuć. Bohaterowie wielokrotnie się o tym przekonują. Bywały między nimi różne momenty, ale dzięki nim czytelnik się nie nudzi.I choć na początku z góry wiadomo, że w realnym życiu taka miłość po prostu nie ma prawa się zdarzyć, to Kalina i Nathan, dwoje ludzi, pochodzących z dwóch różnych światów, udowadniają sobie i innym, że w miłości wszystko jest możliwe. W ich miłość po prostu można uwierzyć i robi się to z prawdziwą przyjemnością. Kibicowałam im do samego końca. Co najważniejsze ich historia nie skupia się tylko na relacjach intymnych. Oczywiście nie mogło też zabraknąć namiętnych scen między bohaterami, które uważam pojawiały się w odpowiednich momentach. Nie były przesadnie wulgarne, a napisane gustownym językiem. Czy było ich za mało, czy za dużo, nie mnie to oceniać, ale jak na pięćset stronicową książkę moim zdaniem proporcje były odpowiednio zachowane. 

"Nie był odpowiednim facetem dla niej. Nie mógł zapewnić jej tego, czego najpewniej oczekiwała po tym wszystkim. Wiedział, że jest inna, i właśnie ta inność go do niej ciągnęła".


Kolejnym jej autem jest sposób, w jaki autorka przedstawiła świat mody i świat wyższych kręgów towarzyskich. Świat pusty, niemoralny, pełen brudnych propozycji, ociekający seksem i dużymi pieniędzmi. Nie wiem skąd autorka czerpała inspirację, ale wyszło jej to całkiem nieźle, bo jedynym jasnym elementem tego świata była matka Nathana, była supermodelka. Nie wiem na ile to jest go zgodne z prawdą, ale dostajemy tutaj świat, gdzie za pieniądze można kupić wszystko. To, jak zostały tutaj przedstawione kobiety jest po prostu... straszne. Chciwe, zazdrosne, egoistyczne. Tylko Kalina na tym tle wypada dobrze.

Książka ta, wydawać by się mogło, zwykły romans, porusza wiele ważnych i życiowych tematów. Jednym z nich jest strata najbliższych, cierpienie wynikające z przeżywania żałoby i lęk przed życiem bez nich. To można powiedzieć poświęcenie dla dobra innych, "samotne rodzicielstwo", utrata marzeń i budowanie życia na nowo, cegła po cegle. To także ciężka choroba i krążące widmo śmierci. A przede wszystkim nowe zjawisko "sponsoringu", które poznajemy za pomocą postaci Nathana. Zjawisko to rożnie może być przez czytelników odbierane, ale na szczęście autorka nie mówi co jest dobre, a co złe. Nie mniej jednak stara się tutaj zwrócić uwagę na szacunek do samego siebie oraz własnego ciała. Zauważa, że w obecnym świecie człowiek jest gotów wiele poświęcić dla pieniędzy. Oprócz tego ukazuje nam, iż wielokrotnie w swoim życiu staniemy przed trudnym wyborem i tylko od nas zależy, w którą drogę skręcimy: łatwą czy wyboistą. 

Styl autorki mi odpowiadał. Bo choć był prowadzony w trzeciej osobie, był lekki, więc czytanie sprawiało mi przyjemność. Jej opisy miejscami były przydługie, ale ja akurat nie mam nic przeciwko, jeśli dzięki temu lepiej poznajemy odczucia bohaterów. A muszę przyznać, że poświęciła na to wiele miejsca w powieści. Pierwszy raz spotkałam się z narracją prowadzoną niejako przez dwie postaci w trzeciej osobie. Co mi jednak przeszkadzało to to, że akcja chwilami cofała się do tyłu, by ukazać scenę z perspektywy drugiej osoby. Osobiście nie lubię się tak cofać, chyba, że mam do czynienia z retrospekcją. Wolę, jak akcja cały czas posuwa się do przodu. I czasem niekoniecznie muszę wiedzieć co konkretnie dana postać myślała w danej chwili. Czasem może warto zostawić niektóre rzeczy dopowiedziane, bo to uaktywnia wyobraźnię i skłania do refleksji. Rozumiałam jednak niejako "potrzebę wytłumaczenia się" jeśli chodzi o postać Nathana, bo to niewątpliwie ułatwiało jego pełne zrozumienie. Ja jednak lubię, jak postać otacza taka aura tajemnicy. Nie mniej jednak dobrze się przy tej książce bawiłam i nie żałuję żadnej minuty, bo wciągnęła mnie i z chęcią poczytam dalsze losy Nathana i Kaliny. W zasadzie, po takiej końcówce to MUSZĘ przeczytać, bo to grzech tak kończyć. 

Jedyny  minus? To chyba wypowiedzi Sabriny, młodszej siostry Kaliny, którą dziewczyna się opiekuję. Może to już zboczenie zawodowe, ale z racji zawodu czasem na tym punkcie trochę wyczulona. Jest zachowanie miejscami bywało nieadekwatne i sprzeczne z tym, co na co dzień obserwuję. Jej wypowiedzi oraz sposób postępowania znacznie odbiegały od typowych zachowań, które z punktu widzenia rozwojowego zachodzą u dzieci w jej wieku. Czteroletnie dzieci na ogół bywają jeszcze nieporadne i gapowate. I choć zdarzają się dzieci przebojowe i rezolutne, nie wyobrażam sobie, by rozumiało niektóre kwestie na takim poziomie, jak to było w książce. Nie wspominając już o słowie "bałamucanie", które w ustach czteroletniego dziecka mnie raziło zamiast bawić. Dzieci w tym wieku może mają niesamowicie pojętą pamięć, ale tak jak szybko zapamiętują, ta szybko zapominają. A tym bardziej nie rozumieją jeszcze emocji i uczuć, ledwo radzą sobie z kontrolą własnych stanów emocjonalnych. I tak, jak kocham takie dzieciaki, tak w tej książce postać Sabriny mnie miejscami irytowała, czym samą siebie zaskakiwałam. 



"Sponsor" to nie jest historia Kopciuszka. To słodko-gorzka, niebanalna historia trudnej miłości w świecie, w którym rządzi pieniądz, układy i niemoralne propozycje. Królowa Dramatów po raz kolejny nas zaskakuje, oferując nam pełną napięcia i skrajnych emocji  powieść, w której pomiędzy ludźmi z dwóch różnych światów wybucha namiętność nie do powstrzymania. W której miłość nie miały prawa się zdarzyć, ale siła rodzącego się uczucia przezwycięża każdą trudność. K. N. Haner w pierwszej części zostawia czytelnika z głową pełną pytań i nieudzielonych odpowiedzi, w momencie, w którym nic nie jest przesądzone i jeszcze wszystko może się zdarzyć, a biednemu czytelnikowi nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po kolejną książkę. 
Czy ją polecam? Oczywiście. Z czystym sercem.




Za możliwość przeczytania tej historii, dziękujemy



 Autor: Eli
Korekta: Eli


 Wszystkie zdjęcia i opinie zamieszczone na stronie są naszymi własnymi i podlegają prawom autorskim.
   

29 komentarzy:

  1. Wiele słyszałam o tej książce opinii. Mam już na swojej półce pierwsza część ale ciągle brak czasu :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby nie Twoja recenzja, przeszłabym obojętnie obok tej książki. Z przyjemnością poznsm się bliżej ze sponsorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem wiele dobrego o tej serii, więc chyba od niej, zaczyna poznawanie twórczości autorki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. muszę kiedyś sięgnąć po tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie sądziłam, że ta książka ma aż tyle stron!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i wiem, że autorka ma lepsze pozycje, ale zdecydowanie nie była to zła lektura :)

    sunreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. szczerze powiedziawszy zraziłam się do tej książki po samym tytule. Nie ciekawiła mnie, bo byłam przekonana że to kolejna pozycja z gatunku powieści erotycznych jakie w ostatnich czasach są na topie. Ale twoja recenzja mnie zaciekawiła i uświadomiła, że w tej książce znajduje się zdecydowanie więcej niż zwykła opowieść o miłości. No teraz to się poważnie, nad nią zastanawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również ze swojej strony polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam jak dotąd tylko jedną książkę autorki i podobała mi się, więc tę również chcę poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam na temat tej historii bardzo podobne zdanie. Cieszę się, że w Twoich oczach wypadła tak dobrze. Mam już w domu drugi tom i szybko się za niego zabieram :) To faktycznie niebanalna i nieschematyczna historia.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja mam problem z tą książką :D Z jednej strony bym po nią sięgnęła, ale z drugiej nie jestem do końca przekonana :D

    Pozdrawiam, Ewelina z @redgirlbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Normalnie nie czytam takich książek ale na "Sponsora" już od dawna mam ochotę. Trochę się boję, ale kusi...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak na erotyk, książka wydaje się niezła. Szczególnie, że piszesz, że główna bohaterka nie jest naiwna, co zawsze bardzo mnie wkurza w literaturze kobiecej...

    http://www.carolinelivre.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wydaje mi się, żeby było to mój klimat. Nie mam ochoty jej czytać ze względu na typ relacji bohaterów, to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam bardzo podobne odczucia w stosunku do tej książki. Też odniosłam wrażenie, że zachowanie Sabriny jest nieadekwatne do jej wieku, no i była po prostu bardzo irytująca. Poza tym książka mi się podobała i na pewno przeczytam kontynuację, aby poznać zakończenie tej historii. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawi mnie ta seria, ale nadal się nie zebrałam, żeby zacząć pierwszy tom.. .:/ Musze to w końcu zmienić :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam tyle pozytywnych opinii o tej książce, że już wiem, że muszę ją przeczytać. Na początku byłam bardzo niechętna, jednak teraz muszę wyrobić sobie własne zdanie :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na lustrzana nadzieja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiele dobrego czytałam o twórczości tej autorki, jednak erotyki od jakiegoś czasu to nie mój gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie się bardzo podoba okładka tej książki, która jednocześnie jest subtelna, ale i intymna. Przez nią nabrałam ochotę na tę powieść. Jednak czytałam debiut autorki dawno temu i nie do końca jestem z lektury zadowolona (choć te kilka lat temu mi się podobała, po czasie jednak dostrzegłam ile miała wad). Przez to do tej pory nie przeczytałam od autorki nic więcej. Myślę jednak, że na Sponsora mogłabym się skusić jak już wpadnie mi w ręce. Co do dzieci w książkach, to również często zauważam błędy w ich kreowaniu. No bo na przykład jak dwuletnie dziecko może mówić już pełnymi i zgrabnymi zdaniami, używając często trudnych słów. W tym przypadku z tego co piszesz jest czterolatka, ale takie dzieciaczki też często mają problemy jeszcze z mową, więc bardzo nierealnie wypada idealizowanie tak małych dzieci. W każdym razie jak pisałam, chętnie dam tej książce szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja raczej nie czytam książek tej autorki :]

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubię takie książki, więc zapewne z czasem się skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Niespecjalnie mam ochotę na tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  23. Już jakiś czas temu obiecałam sobie, że dam szansę tej autorce :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cieszę się, żę oceniłaś książkę pozytywnie, mam nadzieję, żę drugi tom takżee uda ci się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie ciągnie mnie do książek tej autorki. Miałam szansę przeczytać jedną i byłam bardzo zawiedziona, więc pewnie minie trochę czasu, nim skuszę się na kolejną :/

    weronikarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytałam tylko Drwala i Ring Girl, ale oba tomy Sponsora czekają na półce. Pióro Kasi Haner spodobało mi się na tyle, że z radością czekam na kolejne powieści spod jej pióra.

    OdpowiedzUsuń
  27. Życie może być czasem zabawne, jedna minuta jest przyjemna, a następna jest zupełnie inna. Mój małżonek i ja żyliśmy bardzo pięknym życiem przed niespodziewanym chaosem, życiem bez skaz i nieufności, dopiero gdy mieliśmy problemy z utrzymaniem naszych dzieci, przestał płacić i znalazł przygodę na zewnątrz flirtując ze swoim małżeńskim domem, hojnie obdarzając wszystko, co wycierpieliśmy i za to co pracowaliśmy nad niepotrzebną przyjemnością czułam w sobie tę pustkę nie miałam pojęcia jak pomóc ratować mój związek z nim bo nie wracał do domu, spóźniał się, pił, palił robi różne rzeczy nigdy tego nie robiłem... Ale dzięki człowiekowi, który wniósł radość i stabilność do mojego domu, dr Egwali, człowiek dobrych uczynków, jest taki prawdziwy i uczynny, ponieważ próbowałem i zaufałem... Porozmawiaj z nim o swoich lękach i będziesz zadowolony, że to zrobiłeś. WhatsApp lub Viber +2348122948392 lub e-mailem dregwalispellbinder@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)