Francis Duncan,

Recenzja: Morderstwo ma motyw - Francis Duncan

środa, maja 22, 2019 Eli 18 Comments


Hej kochani, jak cię macie? Mam nadzieję, że dobrze. 
Dziś przychodzę do Was z kolejną książkową propozycją. Kolejnym kryminałem, który miał swoją premierę w miniony poniedziałek. Jest to iście klasyczny kryminał w dobrym angielskim stylu, którzy pokochają na pewno fani Agathy Christie. Mowa o powieści "Morderstwo ma motyw" autorstwa Francisa Duncana, która przeczytałam dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka. 

Niech Was nie zmyli data premiery, gdyż książka ukazała się po raz pierwszy... w latach 40 ubiegłego stulecia. O zapomnianym pisarzu, Francisie Duncanie parę lat temu na wyspach zrobiło się znów bardzo głośno za sprawą jego powieści "Morderstwo na Święta", która doczekała się reedycji, a która stanowi drugą część cyklu o Mordecaiu Tremainie, detektywie amatorze. Jeśli ciekawi Was recenzja pierwszego tomu, który jakimś dziwnym zrządzeniem losu w Polsce nigdy wcześniej się nie ukazał, to serdecznie zapraszam.    


Morderstwo ma motyw Francis Duncan

Gdy lepszy scenariusz zbrodni pisze samo życie...

Tytuł oryginalny: Murder has a Motive
Cykl: Mordecai Tremaine (tom 1)
Autor: Francis Duncan
Tłumaczenie: Tomasz Biedoń
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 312 (pdf)



Już od pierwszych stron autor bawi się trochę z czytelnikiem, gdyż przedstawia nam mordercę. Nie, nie tego prawdziwego, a jednego z aktorów tylko wcielającego się w taką rolę, który wspólnie z najbliższymi przyjaciółmi wystawia sztukę o przewrotnym tytule... "Morderstwo ma motyw". Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu, gdy małym nadmorskim miasteczkiem Dalmering wstrząsa tragedia... Gdy jedna z organizatorek spektaklu ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, wszyscy nagle nabierają wody w usta. By rozluźnić ludziom języki, na prośbę przyjaciół do miasteczka niejako zostaje sprowadzony Mordecai Euripides Tremaine, detektyw amator, z dość pokaźnym kontem rozwiązanych zagadek kryminalnych. Poczciwy emeryt jak to ma w zwyczaju, chce wykorzystać swoje detektywistyczne zdolności i zaczyna węszyć; wtykać nos w nie swoje sprawy, co nie wszystkim w miasteczku się podoba. Niezłomnie rozpoczyna swoje śldztwo, depcząc po piętach mordercy. Czy uda mu się odkryć mordercę Lidii Dare? Jakie tajemnice skrywa niepozorne miasteczko? Tego oczywiście dowiecie się po przeczytaniu. 


Mordecai to ten typ bohatera, który pojawia się w blisko miejsca zbrodni, jakby je wyczuwał na kilometr. Jest trup, jest Mordecai. Tutaj niemal od początku wchodzi trochę w buty policji, zadając ludziom niewygodne pytania, choć jest trochę taką przyczajoną panterą, która wpierw obserwuje nim dopadnie swojej zdobyczy. To doskonały obserwator i analityk, (choć miejscami trochę nieporadny), a przy tym pasjonat natury ludzkiej, którego fascynuje szczególnie ta brzydsza, mroczniejsza strona. Niejednokrotnie podczas czytania dostajemy pełny obraz jego sposobu myślenia, analizowania zachowań różnych ludzi, z którymi się spotykał i możemy łatwo zrozumieć, na jakiej podstawie wysuwa swoje wnioski. Bardzo lubię takie analityczne podejście w postaciach detektywów, bo przypomina mi to trochę postać Sherlocka Holmesa. Mordecai Tremaine, emerytowany sprzedawca tabaki niczym nie ustępuje najpopularniejszemu detektywowi i przyznam, że od początku bardzo polubiłam jego postać. To sympatyczny, z pozoru nieszkodliwy dziadek, który u niektórych mieszkańców wioski wzbudza bardziej rozbawienie i politowanie niż strach, ale to człowiek o wielkim umyśle. Człowiek światły, prawy, uczciwy i dla mnie prawie nieskazitelny, a tego wymagam od postaci stojących na straży prawa i porządku. 

Powieści od początku towarzyszy element grozy, nieuchronnego nieszczęścia. Ma to niewątpliwie związek z umiejscowieniem akcji. Nie bez przyczyny znajdujemy się w małej, zamkniętej społeczności, która dzieli się na ludność miejscową i napływową w weekendy, ale w której tak naprawdę wszyscy się dobrze znają, a każdy z nich ma coś do ukrycia, co nie ułatwia prowadzenia dochodzenia. Nasi bohaterowie, których nazwiska lepiej od razu zapamiętać, by się nie pogubić zostali wpuszczeni na niewielki obszar i szczelnie ze sobą zamknięci. . To daje poczucie duszności, braku możliwości ucieczki, w której prędzej czy później coś się wydarzy. Przypomina mi to klasyczny kryminał, gdy w jednym z pokoi zostaje dokonane morderstwo, a sprawca znajduje się wśród gości hotelowych. Przyznam, że bardzo lubię taki zabieg w powieściach kryminalnych. Taką klaustrofobiczną atmosferę. To tylko potęguje moją ciekawość i zachęca do rozwiązania zagadki. A element grozy, który nagle spowił z pozoru sielskie, spokojne miasteczko dodaje tej powieści tej tajemnicy, która musi się znaleźć w dobrym kryminale. A ten niewątpliwie taki jest, przynajmniej dla mnie. 


- Widzę, że w lubicie w Dalmering dramaty - zażartował z uśmiechem.
- Na to wygląda - odparł Russell.  

Oprócz znalezienia mordercy autor zwraca też uwagę na motyw zbrodni. Tutaj kluczowe jest właśnie odniesienie do tytułu. A w przypadku tej powieści autor dostarcza nam powody nieoczywiste, dające człowiekowi do myślenia. W głównej mierze szukanie motywu ujawnia się w postaci Tremaina, który poniekąd doszukuje się go podczas prowadzenia swojego śledztwa.


"Odkąd pamiętam, boję się, że napotkam na przestępstwo bez motywu, że wezmę mnie do rozwiązania sprawy zbrodni popełnionej bez powodu, do czegoś kompletnie bezsensownego, z czym sobie nie poradzę, bo nie będzie żadnego umysłu ani motywu, który mógłbym wytropić. I mam przeczucie - dokończył ponuro - że włąśnie doczekałem się czegoś takiego".

Intryga kryminalna również stoi na bardzo wysokim poziomie. W zasadzie nie mam się do czego przeczepić, bo po prostu lubię ten typ narracji, prowadzenia akcji. Może fabuła powieści nie biegnie w jakimś zatrważająco szybkim tempie, ale tutaj nie chodzi o pościg za mordercą, a stopniowe odkrywanie poszlak, śladów i dowodów, po nitce aż do kłębka. Co prawda jak zwykle dałam się wywieźć w pole, ale to tylko dowodzi kunsztu pisarskiego autora i przychodzi mi na myśl najlepsze kryminały Agathy Christie, którymi się zaczytywałam w liceum, i od których zachowałam się w czytaniu. Powieść ma w sobie ten sam podobny klimat, ale zawiera coś jeszcze. Ma taką romantyczną nutę, coś nieuchwytnego, jakąś tęsknotę, co jest charakterystyczne dla powieści z dawnych czasów. Mam wrażenie, że niegdyś autorzy w książkach zostawiali odcisk swojej duszy. 



Mimo, że książka została napisana już jakiś czas temu wcale nie było tego czuć. Owszem, dało się wyraźnie zauważyć inne realia, bez social mediów czy nawet telewizorów, ale styl powieści jest utrzymany w dosyć lekkim stylu, choć jest piękny, miejscami niemal poetycki. Nie mniej jednak książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. nie wiem na ile to zasługa przekładu, a na ile prawdziwy styl autora. 

Co jeszcze zaliczam do plusów powieści? To ich bohaterowie. Są wyraziści, dobrze skonstruowani, a dzięki zdolnościom Mordecaia do wnikania w ludzki umysł i jego zmysłowi obserwacji możemy doskonale poznać ich pobudki, zachowania czy odczucia. Relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami zostały świetnie nakreślone, ale szczególnie jedna podobała mi się najbardziej. Mowa tutaj o szorstkiej przyjaźni pomiędzy naszym głównym bohaterem a pewnym inspektorem Boyce`m ze Scotland Yardu. Sympatia, jaka połączyła tą dwójkę dodała pewnego smaczku powieści i w trakcie czytania byłam niezwykle ciekawa, jak niepisany sojusz pomiędzy dwoma panami, amatorem i profesjonalistą będzie się rozwijał. 




"Morderstwo ma motyw" to dobry, klasyczny kryminał, utrzymany w klimacie najlepszych kryminałów Agathy Christie i tamtej sennej, nieco mrocznej Anglii, którą spowiła mgła mroku i krwawej zbrodni. To fascynujące, powolne odkrywanie sekretów i tony poszlak, gdzie scenariusz sztuki zderza się z brutalną rzeczywistością.To książka w stylu retro, skierowana do współczesnego czytelnika, który odnajdzie w niej wszystko to, co dobra powieść kryminalna powinna w sobie mieć: intrygującą fabułę, pełną napięcia atmosferę tajemnicy i charakterystyczną postać głównego bohatera na tropie, który brnie przez ludzki umysł w poszukiwaniu motywu. Bo morderstwo zawsze ma motyw... 


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję bardzo 




Autor: Eli





Jeśli moja opinia pomogła ci w wyborze tej książki, kliknij plusa na:

18 komentarzy:

  1. Mam mieszane odczucia jeśli chodzi o tę książkę. Jeszcze się zastanowię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię taki klimaty klasycznych kryminałów. Będę miała tę książkę na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czeka u mnie w kolejce. A zapowiada się ciekawie

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam i zgadzam się 100 % z twoją recenzja

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja choćbym chciała niestety w tej chwili nie znajdę na tę lekturę czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite, że książka napisana tyle lat temu nie traci w ogóle swoich walorów i może się podobać współczesnym ludziom ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko czytam kryminały ale myślę, że na ten się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze, zainteresowałaś mnie i to bardzo. Widziałam tę okładkę już wiele razy, ale wydawała mi się tak kompletnie nieciekawa, że nawet nie czytałam o czym jest książka. Przeczytałam dopiero Twoją recenzję i teraz mam ochotę na tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsza część była sympatyczna, więc chętnie dam szansę kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam takie kryminały retro, a ten jest mocno reklamowany. Zastanawiałam się, czy to dobrze, bo czasami głośna reklama nijak idzie w parze z jakością. Ale skoro ta książka ma intrygę na wysokim poziomie, muszę jej spróbować osobiście.

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że za jakiś czas sięgnę po tę książkę. Może mi się spodobać. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. rzeczywiście widać tutaj duże podobieństwo do powieści Agathy Christie. Nie do końca lubię powieści kryminalne z dawnych lat tym bardziej osadzone w Angli, zatem podchodzę do tej pozycji ostrożnie, ale tak mocno ją zachwalasz, że porządnie się zastanawiam czy po nią nie sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam przedpremierowo i przypadła mi do gustu ale niestety początek jak zawsze był ciężki bo nie mogłam się wciągnąć :D

    MÓJ BLOG
    MÓJ FACEBOOK
    MÓJ INSTAGRAM

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie klimat książek Christie :) Uwielbiam ją, więc kto wie... może przeczytam i tą wkrótce ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam na nią ochotę, ale zabrakło mi czasu. Już nic nie zmieszczę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie skonstruowana intryga to podstawa wciągającego kryminału :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Lubię takie klasyczne kryminały, będę zatem miała tę książkę na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)