erotyk,
Gorący romans w przestworzach?
Oboje zdają się nie rozumieć łączącej ich więzi, ale ryzykują i poddają się temu co zaczyna ich łączyć. Autorki nie tylko starały się ukazać ciągnącą ich do siebie namiętność, ale także stopniowo rodzące się w nich głębokie uczucie. Mając świadomość, że ta historia z boku wydaje się naciągana - uczucia pojawiają się zbyt szybko, padające deklaracje są zbyt poważne jak na świeżą znajomość - to czytając ją dała mi ona dużo przyjemności i pozwoliła się rozmarzyć.
RECENZJA: Playboy za sterami - Vi Keeland, Penelope Ward
Cześć wszystkim. Jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną recenzją. Ostatnie wieczory spędziłam z tabletem w dłoni, sięgając po twórczość pisarskiego duetu Vi Keeland i Penelope Ward. Jesteście ciekawi mojej opinii? Serdecznie zapraszam.
Gorący romans w przestworzach?
Ale czy tylko romans?
Tytuł: "Playboy za sterami"
Autor: Ki Keeland, Penelope Ward
Przekład: Marta Czub
Wydawnictwo: Editiored
Ilość stron: 280
Wybierając "Playboya za sterami" do następnej recenzji nie spodziewałam się za wiele. Trafiłam na nią w sieci zupełnym przypadkiem i do sięgnięcia po nią bynajmniej nie zachęciła mnie okładka, gdyż czytałam ją w wersji elektronicznej. Moją uwagę przyciągnęło nazwisko Vi Keeland, o której twórczości słyszałam dużo na booktubie za sprawą Zuzki z kanału "Kulturalna szafa". Swoją drogą tytuł książki brzmi jak tani harlequin dołączony do gazetki. Nie mógłby po prostu brzmieć: "Za sterami", "Miłość w przestworzach"? Już sama okładka jest wystarczająco sugestywna. To tyle tytułem wstępu.
W "Playboyu za sterami" poznajemy Kendall Sparks, piękną i bogatą dziewczynę, która znalazła się na życiowym rozdrożu, musząc podjąć jedną z najważniejszych decyzji odnośnie swojej przyszłości. Chcąc uciec od nieuchronności niedokonanego jeszcze wyboru, zamierza wybrać się w podróż. I tak czekając w lotniskowym barze i szukając miejsca swojej destynacji, przypadkowo poznaje przystojnego pilota Cartera Clynesa. Ich flirt w barze składnia Kendall do spontanicznej podróży do Barcelony, samolotem linii American Airlines, którego pilotuje nie kto inny jak Carter a ich losy na zawsze się ze sobą splatają.
W tym miejscu ta historia nie różni się niczym szczególnym od setki innych, które można znaleźć na księgarnianych półkach. Można się w niej doszukać dużo schematycznych rozwiązań, które pozostawiają czytelnikowi niewiele na domysły. Kendall i Carter szybko wpadają sobie w oko, ale na szczęście nie rzucają się sobie w ramiona w pierwszym hotelu, w jakim się zakwaterowali. Ich relacja rozwija się powoli, od obopólnej przyjaźni i chęci przeżycia przygody, a po zakochiwanie. Co dziwne jak na stosunkowo krótki okres, jaki się znają. Bo początkowo może się wydawać, że ich relacja zmierza tylko do szybkiego numerka w pokoju hotelowym, bez zaangażowania emocjonalnego. A jednak Carter i Kendall oprócz scen z podtekstem erotycznym mają kilka tak zwanych bounding scenes, które zbliżają ich do siebie. To niewątpliwie atut tej historii, która sprawia, że łatwiej w nią uwierzyć.
Bohaterowi w niej wykreowani są realni, tacy z krwi i kości. Kendall pomimo tego, że jest zagubiona, nie jest pustą pięknością, podążającą ślepo za przystojnym podrywaczem. Targają ją wątpliwości i nieznajomość własnych uczuć. Carter z kolej nie jest tylko skaczącym z kwiatka na kwiatka playboyem, a młodym mężczyzną, który szuka swojego miejsca i celu w życiu.
"Wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu popieprzeni… Mamy jakieś tajemnice i każdy z nas niesie w życiu jakiś krzyż".
Oboje zdają się nie rozumieć łączącej ich więzi, ale ryzykują i poddają się temu co zaczyna ich łączyć. Autorki nie tylko starały się ukazać ciągnącą ich do siebie namiętność, ale także stopniowo rodzące się w nich głębokie uczucie. Mając świadomość, że ta historia z boku wydaje się naciągana - uczucia pojawiają się zbyt szybko, padające deklaracje są zbyt poważne jak na świeżą znajomość - to czytając ją dała mi ona dużo przyjemności i pozwoliła się rozmarzyć.
Na korzyść tej książki przemawia właśnie jej klimat, którą można porównać do bajki. Która z nas nie marzy bowiem o przypadkowo spotkanym mężczyźnie, który wywróci nasze życie do góry nogami, sprawi, że nasze serce zacznie bić mocniej? No własnie. Autorki bawią się trochę z czytelnikiem, przemycając wątki magiczne, które mimo, że wydają się być absurdalne, pasują do tej historii.
Kolejną rzeczą, która się autorkom udała to wpleciony w fabułę motyw podróży. Można ją rozumieć dosłownie: bohaterowie w przeciągu kilkunastu godzin, przenoszą się z miejsca na miejsce, poznają różne kraje i różnice kulturowe. Można ją rozumieć także metaforycznie: Carter i Kendall nastawieni są na tu i teraz, nie przejmując się upływającym czasem, cieszą się swoim towarzystwem. Z kolejnymi stronami jednak wydają się dojrzewać na oczach czytelnika, zdawać sobie sprawę z własnej samotności i pragnienia, aby znaleźć swoją bezpieczną przystań. Oboje desperacko pragną zmiany w swoim życiu, choć zdają sobie z tego sprawę dopiero jak się poznają. Sami nie potrafili niczego zmienić, ale razem starają się to rozpracować i zmienić swoją przyszłość, nie zapominając o swojej przeszłości.
Książkę czyta się niezwykle lekko. Styl pisarek jest prosty, tak jak się spodziewa po romansach, czy erotykach, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Nie szukałam w tej książce wyszukanego słownictwa. Parę razy też książka wywołała u mnie salwę śmiechu, głównie za sprawą Cartera, więc to też zaliczam na plus. Carter naprawdę bywa zabawy, tak uroczo zabawny.
Co mnie jednak raziło w tej historii to wcześniej wspomniana schematyczność, pospolitość. Nie było nic co mnie w tej książce zaskoczyło, choć muszę przyznać, że tło niektórych scen było interesujące. Wiadomym było jednak, że Kendall prędzej czy później podejmie jakąś decyzję, a Carter ma swoje demony, z którymi z nikim się nie dzielił i pierwszy raz otworzył się przed Kendall. Do przewidzenia było też to, że coś zakłóci ich chwile szczęścia. Tak naprawdę w głowie wyprzedzałam przebieg wydarzeń, nim zdążyłam o nich przeczytać.
Czy pomimo tych kilku drobnych uwag polecam tą książkę? Oczywiście, że tak. Bo historia Cartera i Kendall oferuje nam znacznie więcej niż można by się spodziewać. To klasyczny przykład na to, że nie powinno się oceniać po okładce.
Czy pomimo tych kilku drobnych uwag polecam tą książkę? Oczywiście, że tak. Bo historia Cartera i Kendall oferuje nam znacznie więcej niż można by się spodziewać. To klasyczny przykład na to, że nie powinno się oceniać po okładce.
Playboy za sterami to pikantna, zabawna opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, samotności i dojrzewaniu, która przypadkowo splata ze sobą losy dwóch wolnych dusz gorączkowo spragnionych szczęścia.To historia, przy której oderwiesz się od ziemi i przeżyjesz niesamowitą przygodę, bujając w obłokach.
Recenzja: Pola
Zapisuję sobie tytuł na listę lektur przeznaczonych do przeczytania w przyszłoroczne wakacje. 😊
OdpowiedzUsuńTak, faktycznie fabuła bardziej pasuje do czytania na plaży, ale lekkość tej książki sprawia, że też nadaje się na długie wieczory, kiedy chce się poczytać coś niezobowiązującego :D ~Pola
UsuńBrzmi bardzo zachęcająco.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Możesz spróbować. Polecam :) ~POla
UsuńCzekam na swój egzemplarz :) Ja akurat uwielbiam duet tych Pań i nie mogę się doczekać, aż sama przeczytam :) Obserwuję i będę zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to pierwsza przygoda z tymi autorkami, ale podejrzewam, że nie ostatnia :) ~Pola
UsuńPo okładkach rzadko kiedy oceniam, szybko o nich zapominam ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie. Czasem okładka może zakłamywać zawartość, ale nie oszukujmy się, wszyscy jesteśmy wzrokowcami :D
UsuńNiedawno przeczytałam tę książę i może nie było jakieś wow, ale czytało się całkiem całkiem.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. I bardzo szybko strony uciekały. Szczerze mówiąc, myślałam, że będę się męczyć przy czytaniu, a okazała się całkiem przyjemna :) ~Eli
Usuńfajna recenzja, ciekawy blog ,obserwuje
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
Usuń~Pola