Najnowsze posty

RECENZJA: Jedyne marzenie - Małgorzata Garkowska

Hej kochani. Jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją najnowszej książki jednej z moich ulubionych autorek, którą odkryłam podczas lektury książki "Jedyny walc". Dzisiaj zrecenzuję dla Was jej spin off, czyli "Jedyny walc" Małgorzaty Garkowskiej. 

"Jedyne marzenie" to romans historyczny, który przenosi nas do czasów edwardianskich z początku XX wieku. Tatiana Wasiliewna Makarowa, córka carskiego urzędnika, prowadzi spokojne życie w rodzinnym majątku pod Kownem. Od dzieciństwa jako najmłodsze dziecko i jedyna córka, wychowuje się w otoczeniu trójki braci, łamie konwenanse i nie zachowuje się jak panienka z dobrego domu. Czas spędza z dziećmi zarządcy fowarku i z synem kowala z pobliskiej wsi, którym obdarza pierwszym, młodzieńczym uczuciem. 

Czas jednak weryfikuje ich przyjaźń, kiedy na wierzch wypływają różnice klasowe i społeczne oczekiwania, przeciwko którym dziewczyna się buntuje. Niespodziewanie spotyka na swojej drodze przystojnego kadeta carskiej armi Pawła Orłowskiego, który głęboko wyrywa się w jej pamięci i sercu. Niestety ten zakochany w innej kobiecie, nie odwzajemnia uczucia Tanji. Młoda kobieta z czasem poddawana jest kolejnym życiowym próbom. Prowadzi życie towarzyskie, próbuje spełniać marzenia oraz musi się mierzyć ze stratą bliskich, niepokojami społecznymi i widmem niejednej wojny.

Czy Tatianie uda się zbudować swoje szczęście w czasach, kiedy kobiety miały jasno określoną rolę? Czy spotka na swojej drodze prawdziwą miłość? 

Autorka rysuje dla nas piękny świat - pełny imponujących, elegancko urządzonych rodowych posiadłości, bali i rautów socjety oraz  konnych wycieczek po obsianych zbożami polach. Pokazuje nie tylko życie w blichtrcie śmietanki towarzyskiej, ale i dolę prostych włościan. Cenię tę powieść właśnie za doskonale ukazanie realiów świata, który już odszedł, a dzięki kartom powieści wraca do nas w niemal fotograficznej formie.

W powieści spotkamy rzeszę ciekawych, dobrze wykreowanych postaci. Jedne będą wzbudzać w nas sympatię, innych łatwo można nienawidzić. Pomimo tego, iż główna bohaterka bywała dla mnie irytująca, byłam zaintrygowana, czy spotka ją szczęśliwe zakończenie. To silna kobieta w czasach, kiedy kobiety dopiero odkrywały swoją siłę. Dużo bardziej trudną moralnie w ocenie jest dla mnie postać Pawła Orłowskiego. Jego postępowanie nie zawsze było dla mnie jasne, nie pochwałam jego wyborów oraz pogoni za niespełnioną miłością do Eweliny Sorokiny. Postacią zaś, która zyskała moją dozgonną miłość jest Misza Makarow. Mam nadzieję, że doczeka się swojej własnej historii. Występują tam bohaterowie o czarnych sercach, ale też w odcieniach szarości. 

Autorce udało się stworzyć niezwykle wciągającą, ciekawą fabułę, w której oprócz wątku romantycznego, tłem są wydarzenia wojny rosyjsko-japońskiej i późniejsze, aż do rozpoczęcia I wojny światowej. Czego mi jednak zabrakło to momentu zaskoczenia. "Jedyny walc" zakończył niespodziewany, dramatyczny plot twist. W II tomie mi tego zabrakło. Historia, choć miała ciekawe zwroty akcji, była bardziej spokojna a rozterki uczuciowe bohaterów nie trzymały tak w napięciu jak w przypadku Eweliny, Aleksandra i Paszki. Nie mniej jednak historia opowiedziana oczami Tatiaszki jest warta poznania. We współczesnej literaturze brakuje bowiem historii kobiet, które nie boją się sięgać po to, czego pragną, ale są przy tym cierpliwe, wyrozumiałe i wytrwałe. Tatiana jest jedną z tych bohaterek, która będzie budzić w czytelniku skrajne emocje. Będzie jej współczuć i burzyć mu krew, ale ja niezmiernie lubię takie slodko-gorzkie opowieści. 

 

"Jedyne marzenia" to barwna historia o młodej kobiecie, którą lata nauczyły z pokorą podchodzić do tego, co daje nam los. Kobiecie, która uczy się czym jest prawdziwa wolność i miłość, która ciągle wierzy, że spełni się jej to jedno, jedyne marzenie...

"Jedyny walc" i "Jedyne marzenie" to powieści, które obie szczerze polecamy każdemu wielbicielowi romansów z historią w tle.

Dziękujemy serdecznie Wydawnictwo FLOW za możliwość poznania tej pięknej historii.



Recenzja: E.

RECENZJA: Spadające gwiazdy - Fern Michaels


Hej kochani. Jak się macie? Mamy nadzieję, że dobrze. 
Witamy Was w Nowym Roku, nową (zaległą) recenzją; W tym roku jedyną książką świąteczną, na jaką przeczytałam były "Spadające gwiazdy" Fern Michaels.
Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.

RECENZJA: Ella. Kopciuszeknie z tej bajki - Riva Scott


Hej kochani. Jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Revy Scott nowego wydawnictwa na naszym rynku - Wydawnictwa Ailes.

Tytułowa Ella Cinter to dziewczyna, która po śmierci ojca, zostaje odsunięta przez macochę i dwójkę przyrodnich braci od prowadzenia rodzinnego salonu sukien. Młoda kobieta mimo, że jest źle traktowana przez najbliższą rodzinę, którą wykorzystuje jej talent krawiecki, nie jest zahukana, a wyzwolona i pyskata. Oczywiście na tyle, ile może w swojej trudnej sytuacji. Na szczęście na przy sobie najlepszą przyjaciółkę, której nieocenione wsparcie pomaga jej przetrwać napiętą sytuację w domu.

Pewnego zwyczajnego dnia zostaje prawie potrącona na swojej ulubionej hulajnodze przez przystojnego mężczyznę. Choć dziewczyna jeszcze o tym nie wie, poznaje wówczas księcia dziedziny motoryzacji, Matthiew McRaina. Tak oto właśnie rozpoczyna się ich bajka...

Historia Elli i Matta nie jest w żadnym razie cukierkowa, choć autorka w swoim re-tellingu świadomie korzysta ze znanych motywów. Nie trudno się domyślić, że głównym wątkiem jest rodzącą się relacja, jaka połączyła dwójkę narratorów powieści. Choć bohaterowie spotykają po drodze przeszkody, są wplątani w intrygi, czytelnik ma nadzieję, że na końcu czeka ich szczęśliwe zakończenie. Podwójna pierwszoosobowa narracja, jaką zastosowała autorka pozwala łatwo wczuć się w uczucia Elli i Matta i im kibicować. A ich perypetie bywają naprawdę zabawne, biorąc pod uwagę jak burzliwe zaczęła ich wspólną historia - kłótnią o smoothie.

Dużym atutem tej książki jest przede wszystkim humor, jaki autorka wplątła w dialogi, opisy i didaskalia. Sprawia on, iż książkę czyta się szybko i przyjemnie. Fabuła nie jest może skomplikowana, zbytnio czytelnika nie zaskoczy, ale czasem właśnie takich prostych historii potrzeba. Mnie pozwoliła na chwilę oderwać się od codzienności i znaleźć się w miejscu, gdzie marzenia o księciu na białym koniu nie są tak nierealistyczne. Momentami ich relacja jest pikantna, więc wielbicielki tego typu literatury z pewnością nie będą się nudzić. 

Autorce udało się stworzyć dwójkę ciekawych bohaterów, których życiowe perypetie wciągają czytelnika. Moją większą sympatię zyskał jednak Matt. Ella momentami irytowała mnie swoim zachowaniem i nie do końca potrafiłam ją zrozumieć, ale oczywiście pragnęłam, aby jej bajka skończyła się dobrze. Polubiłam też postać przyjaciółki głównej bohaterki i również kibicowałam jej miłosnym rozterkom. Moją pełną antypatię zaś zyskały postaci macochy i jednego z przyrodnich braci Elli. 


"Ella. Kopciuszek nie z tej bajki" to współczesny re-telling znanej bajki o dziewczynie, która wcale nie marzy, aby spotkać na swojej drodze księcia. Prafnie żyć długo i szczęśliwie, ale na własnych zasadach. Pozwala jednak zrozumieć, że miłość przychodzi czasem kompletnie niespodziewanie i zaczyna pisać własną wersję naszej życiowej historii.  

Za współpracę serdecznie dziękujemy.
Opracowała: 


RECENZJA: Zły - Helena Leblanc



Hej kochani! 

Dzisiaj przychodzimy do Was z recenzją najnowszej książki Heleny Leblanc, która ukazała się pod szyldem Studia Wydawniczego Litera Inventa. Z twórczością autorki zetknęłyśmy się w zeszłym roku przy okazji opowiadania, które znalazło się w antologii "Gorąca Trzydziestka". Tym razem jednak mamy Wam do zaproponowania pełnowymiarową powieść.

Jest to romans mafijny, jeden z niewielu, który czytałyśmy, bo nie ukrywamy, że nie jest to pierwszy gatunek, po który chętnie sięgamy. Jednakże powieść autorki to nie kolejny schematyczny romansik ze złym chłopcem, bo ma do zaproponowania o wiele więcej.

Jeśli jesteście ciekawi, serdecznie zapraszamy Was do zapoznania się z naszą opinią.

HELENA LEBLANC "Zły"

Wydawnictwo: Studio Litera Inventa
Ilość stron: 272


"Zły" od Heleny Leblanc przedstawia historię Domenico Buscetty, szefa kalabryjskiej mafii, Ndrànghety, który po tym jak dopuścił się zdrady Rodziny, musi uciekać. Powieść rozpoczyna się w momencie, w którym tytułowy bohater ukrywa się w lesie przed tymi, którzy jeszcze niedawno drżeli na sam dźwięk jego imienia. Bowiem Il Male, Zły, trzymał w szachu całą Kalabrię i uwierzcie, zasłużył na to miano. Zła sława, jaka ciągnie się za Dominikiem skomplikuje też sprawy z pewną kobietą, ale o tym później.

Autorka już od pierwszych stron zaskakuje tym, iż akcja powieści jest tak naprawdę opowieścią Domenico, który zdradza nam szczegóły ze swojego życia i losy swojej nietypowej rodziny, szczególnie ojca. Jest swoistą spowiedzią capo jednego z najpotężniejszych rodów powiązanych z przestępczym półświatkiem we Włoszech. W swojej narracji cofa się w przeszłość, by opowiedzieć o wszystkim, co doprowadziło go do miejsca, w którym się znalazł i w zasadzie do upadku. Dowiadujemy się z niej jak to się stało, iż Dominik Kasztelan, zwykły nastolatek z osiedla, wychowywany przez matkę i babcię w otoczeniu miłości, nagle jest zmuszony stanąć na czele potężnej organizacji.



Ciekawym zabiegiem jest to, iż nie dostajemy tylko perspektywę Domenico vel Dominika, ale autorka w barwny, emocjonalny sposób opisuje też losy ojca Domenico, Luciano, którego tragiczna historia miłosna niczym z dramatu Szekspira, chwyta nas mocno za serce. Wspomniany Luciano, wbrew tradycji nie chce mieć tak naprawdę nic wspólnego ze światem przestępczym, rezygnuje z należnej mu pozycji i tytułu, wybierając ukochaną z odległej Polski, ale świat przestępczy prędzej czy później się o niego upomina, co wywołuje w czytelniku silne emocje. Autorka na przykładzie Luciano, a później Domenico, doskonale przedstawia swoistą matnię, w której znajdowali się bohaterowie, często wbrew własnej woli.

A jacy są bohaterowie "Złego?" Chyba nie zabrzmi to dostanie, jeśli powiem, że do bólu prawdziwi.
Autorka nie bawi się subtelności czy podkoloryzowanie rzeczywistości na potrzeby romansu. Nie usprawiedliwia przemocy. Nazywa rzeczy po imieniu. Dostajemy tu dawkę emocji i rozterek bohaterów, które często skłaniają czytelnika do poważnych rozmyślań. Fabuła została dobrze przemyślana, oparta na solidnym reserchu, a akcja, która w końcowych rozdziałach mocno napiera tempa, trzyma w napięciu do końca. Dzięki przyjaznemu, lekkiemu stylowi autorki przez powieść się po prostu płynie, a obrazy przelatują między oczami niczym kadry z filmu akcji. Owszem, czasem bohaterowie może dochodzili do pewnych spraw zbyt łatwo, wątek kryminalny nie był aż tak mocno zaznaczony, ale dawał obraz sytuacji. Szczególnie Iga wydawała się miejscami zbyt naiwna, jak na policjantkę i nie zawsze ją rozumiałam, ale człowiek zaślepiony miłością z pewnością działa inaczej. Chce wierzyć do końca w niewinność ukochanej osoby. I tak po części było z Igą.

Kilka słów o samej Ndrànghetcie. Przyznaję, iż wcześniej nie słyszałyśmy o kalabryjskiej mafii, bo zawsze w naszej świadomości istniał bardziej wątek Włoch w kontekście Ala Capone. Autorka w bardzo oryginalny i racjonalny sposób osadziła trzon organizacji na farmie pomidorów, gdzie pod przykrywką sprowadzania pracowników najemnych, członkowie organizacji prowadzą brudne interesy, w które uwikłana jest cała rodzina Buscettów. Zabawne jest to, iż odkąd pomidory chyba już na zawsze będą się nam kojarzyć z przepiękną Kalabrią. W świetny sposób zostały przedstawione powiązania rodzinne między poszczególnymi członkami "Rodziny" co sprawia, że czytelnik szybko orientuje się na jak silnych więzach opiera się cała organizacja i rozumie tragizm wciągniętych w nią kolejnych "synów", od których oczekuje się, iż pójdą w ślady swoich ojców. Domenico czy Luciano, już od dziecka byli wychowywani do „pracy” w organizacji przestępczej i w zasadzie nie mieli możliwości odejścia. Odejść można tylko w jeden sposób. W trumnie.

To właśnie ciemne sprawki na farmie i mała samowolka jednego z komendantów Ndranghety sprawiają, iż na drodze Dominika ponownie staje piękna Iga, policjantka wydziału kryminalnego i jego młodzieńcza miłość. Co wyniknie z takiego niespodziewanego spotkania po latach? Czy dawne uczucie odżyje i czy pomimo sprzecznych interesów i stania tak naprawdę po przeciwnej stronie barykady uda im się pokonać przeciwności? Tego, stety bądź niestety, się ode mnie nie dowiecie, bo nie chcemy Wam psuć zabawy. Możemy Was jednak zapewnić, że emocji nie zabraknie.

Jeśli spodziewaliście się, że książka Heleny Leblanc "Zły" to kolejny łzawy romansik, gdzie wątek mafii jest ledwie tłem do głównej osi historii, jaką jest gorący romans między dwójką głównych bohaterów, to jesteście w błędzie
. Dostajemy całkiem zgrabny, nieszablonową powieść obyczajową z wątkiem mafijnym i romantycznym, który łamie znane schematy. Nie mamy też przesytu gorących scen, które autorka z umiarem dawkuje i opisuje w bardzo dojrzały, subtelny sposób. Sama relacja między bohaterami też nie jest w żaden sposób toksyczna i chorobliwa, co często zniechęcało mnie do tego typu literatury. Owszem, czasem takie skomplikowane relacje są opisane w taki sposób, iż człowiek nabiera rumieńców z ekscytacji, przewracając kolejne kartki, ale po pewnym czasie stwierdza jak bardzo ta relacja nie miałaby prawa bytu w realnym życiu. Z Igą i Dominikiem nie mamy na szczęście takiego problemu. Ich uczucie jest oparte na solidnych podstawach, a autorka opisuje ją tak, iż łatwo uwierzyć w szczerość ich uczuć. Może niekiedy zabrakło głębszych rozmów, ale wynikało to jakby z objętości książki, która jest idealna na jeden wieczór.

Ale "Zły" to nie jest tylko i i wyłącznie historia miłosna. 

"Zły" od Heleny Leblanc to opowieść o poświęceniu w imię miłości, rodzinie, która jest silniejsza niż wszystko inne, choć nie zawsze łączą nas więzy krwi. To też historia o tym, jak niełatwo jest wyrwać się z toksycznego środowiska. Pokazuje, jak wiele siły i determinacji potrzeba by walczyć o samego siebie i, że w życiu nawet najgorszego człowieka na świecie może przyjść taki moment, że zacznie liczyć się coś więcej niż wpływy. Autorka uświadamia nam, iż nikt z nas tak naprawdę nie rodzi się "Zły", bo to, jacy jesteśmy i jacy chcemy być zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Bowiem nigdy nie jest za późno, by być "Dobrym".

Za możliwość poznania historii Domenico i Igi dziękujemy serdecznie

Moja ocena: 🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥/10

Recenzowała:

Hej kochani. Jak się macie? Mamy nadzieję, że dobrze.
Dzisiaj przychodzimy do Was z recenzją najnowszej książki Ewy Maciejczuk, która ukazała się pod szyldem Wydawnictwa Luna. Jest to nasze pierwsze zetknięcie się z twórczością tej autorki. Jeśli jesteście ciekawi, serdecznie zapraszamy Was do zapoznania się z naszą opinią.


EWA MACIEJCZUK "Highway of dreams"


Wydawnictwo: Luna
Ilość stron: 256

"Highway of Dreams" przedstawia historię Amelii, która właśnie zakończyła swój kolejny nieudany związek z Łukaszem, który na domiar złego ośmieszył ją przy jego znajomych. Młoda kobieta myśląc, że nie czeka ją nic więcej niż wieczorne użalanie się nad sobą, zostaje nagle wyciągnięta przez swoją najlepszą przyjaciółkę, Emilię, na spotkanie towarzyskie na działce przy ognisku z motocyklistami. To tam poznaje przystojnego Gabriela i oboje od razu wpadają sobie oko. Zbiegiem okoliczności Amelia zostaje sama na imprezie i zostaje skazana na tajemniczego motocyklistę, co do którego początkowo nie potrafi wyzbyć się stereotypów w stosunku do jego niebezpiecznego hobby. Od tej chwili Gabriel zaczyna robić wszystko, aby dziewczyna się do niego przekonała i obdarzyła go zaufaniem. Przednimi jednak rozpościerała się wyboista  droga, aby Amelia i Gabriel mogli zbudować trwały związek...

Jak nie trudno się domyślić, głównym wątkiem jest wątek miłosny jaki połączył dwóch głównych bohaterów. Gabriel stara jej się udowodnić, iż pomimo swoich zainteresowań motocyklami, potrafi być odpowiedzialnym facetem, który na co dzień z powodzeniem prowadzi dużą firmę dewelowerską i 
potrafiłby docenić taką kobietę, jak Emilia. Dziewczyna jednak się miota. Gdy mężczyzna chce się zaangażować w budowanie ich związku, Emilia nie jest przekonana, czy chce wchodzić w tę relację. Z dużą przyjemnością czytałam jak nabierała rumieńców i czasem była naprawdę pikantnie, ale nie wulgarnie, czego osobiście unikam. Po bohaterach widać nie tylko fizycznie przyciąganie, ale też głębsze uczucie, które ich połączyło i wydaje się prawdziwe, nie tylko kartonowe.

Właśnie bohaterowie są największym autem tej powieści. Moją największą sympatię bezapelacyjnie wygrywa Gabriel. To prawdziwy mężczyzna zasadami, który wie w życiu czego chce. Jest męski, ale nie dominujący. Gdy obdarza kogoś zaufaniem i uczuciem, robi to szczerze. Szanuje też kobiety, nawet jeśli zachowują się jak najgorsze jędze. Emilia to z kolei nieco niepewna siebie kobieta, która skrzywdzona przez byłego nie potrafi początkowo kolejny raz zaufać. Tym bardziej, iż Gabriel to zupełnie inna bajka. Pokonuje jednak strach przed motocyklami, aż zaczyna rozumieć pasję ukochanego. Bywa miejscami irytująca, ale tak musiało być. Brakowało mi nieco rozwinięcia innych postaci, ale mam nadzieję, iż autorka szykuje to na drugą część ich historii. 

Choć jest to idealna lektura na letnie wieczory, porusza też temat wielu ważnych życiowych zakrętów, np. rozstanie, czy rozwód i dotyka przede wszystkich ludzkich emocji. Nie pozostawia czytelnika obojętnym, co zdaje się, jest największą literacką zbrodnią. Lekki styl autorki sprawia, że książkę czyta się przyjemnie. Fabularnie nie jest może zawiło i nie ma nagłych zwrotów akcji, bo pomimo występowania klubu motocyklowego, nie jest to thriller, a obyczajówka. Mimo to czerpałam niezłą przyjemność z zagłębiania się w tę historię i czekam z niecierpliwością na dalsze losy bohaterów, bo popełniony przez autorkę cliffhanger jeży na głowie włosy wszystkich książkar. Co warte zaznaczenia, treść książki oscyluje w granicach co najmniej +16 z racji na występowanie wulgaryzmów i scen erotycznych. W tym przedziale wiekowym śmiało mogę ją polecić każdemu, nawet twardemu facetowi... na motocyklu. NIE ma motorze, pamiętajcie dziewczyny!  


"Highway of dream" to porywająca historia dwojga dusz, które spotkały się w niespodziewanym czasie i miejscu, która mogła przydarzyć się każdemu. Przedstawia proste, zwyczajne koleje losu, a jednocześnie uświadamia jak łatwo znaleźć szczęście, jeśli tylko otworzy się na nowe doświadczenia i drugiego człowieka. Wystarczy, że wsiądziesz razem z bohaterami na motocykl i udasz się z nimi w podróż autostradą marzeń i naciśniesz manetkę...

Za możliwość poznania historii Gabriela i Emilii dziękujemy serdecznie
Recenzja:



P.S. Nie ma to jak być na wakacjach i akurat natrafić na panów z klubu motocyklowego i zrobić takie zdjęcia do recenzji ♥